poniedziałek, 30 czerwca 2014

` Rozdział 4.

Byłam zdenerwowana. Bałam się rozmowy z Mateuszem. Zaczęło bardziej padać i zrobiło się zimniej. W końcu zebrałam się na odwagę i zadzwoniłam na dzwonek. Ze strachu byłam sparaliżowana. W końcu usłyszałam kroki i zobaczyłam cień przez szybę w drzwiach.
Była to jego mama. Była ona piękną, długonogą brunetką o zielonych oczach. Zawsze była elegancko ubrana, tak jak jej mąż – pan Łukasz. Mateusz uwielbiał spędzać z nim czas, a szczególnie wtedy kiedy zabierał go ze sobą na ryby. Ale dzisiejszego wieczoru nie było go w domu. Zresztą nie miało go być cały tydzień bo wyjechał w delegację.
Pani Monika otworzyła mi drzwi.
- Dobry wieczór Kasiu. W czym mogę ci pomóc? – popatrzyła na mnie z lekkim zdziwieniem i uśmiechnęła się.
- Dobry wieczór. Jest Mateusz w domu?
- Jest. Zaraz go zawołam. Wejdź proszę. – zaprosiła mnie do środka i zawołała Mateusza.
- Synkuuu.. Kasia przyszła do Ciebie. – zawołała.
- Już idę mamo. – zawołał Mateusz z pokoju i zbiegł po schodach na dół.
Bałam się i coraz byłam coraz bardziej zdenerwowana. Czułam jak mi serce mocno bije i to, że trzęsły mi się ręce, które z nerwów były mokre. Minęła zaledwie chwila zanim Mateusz zszedł na dół, a dla mnie wydawało się jakby to trwało wieczność.
- Cześć kochanie. – ucałował mnie w policzek. Coś się stało? – zapytał z niepokojem.
- Możemy porozmawiać? Ale tak na osobności. – zapytałam.
- No dobrze, chodź my do mojego pokoju. – powiedział i złapał mnie za rękę.
Szliśmy po schodach po czym przeszliśmy przez piękny korytarz . Jego ściany były oklejone elegancką tapetą. Były to piękne złote kwiaty na brązowym tle, a co kawałek świeciła piękna złota lampka z kryształkami. Przez korytarz prowadził wąski ale długi czerwony dywan z wyhaftowanymi złotymi różami.
W końcu weszliśmy do jego pokoju. Mateusz zamknął drzwi a ja usiadłam na łóżku.
- O czym chciałaś porozmawiać? Co się stało? – usiadł obok mnie i złapał mnie za rękę.
- Kochasz mnie?
- No pewnie, że cię kocham. Skąd takie pytanie kochanie?
- A seks też uprawiałeś ze mną z miłości?
- Dlaczego uważasz, że miałbym tego nie robić z miłości? – popatrzył na mnie ze zdziwieniem w oczach.
- Rozmawiałam z twoim kolegą Bartkiem i dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy na twój temat. Masz mi coś do powiedzenia? – popatrzyłam na niego a moje oczy się zaszkliły.
- Ale nie wiem o co ci chodzi. Co on ci powiedział?
Wyglądało jakby naprawdę nie wiedział o co chodzi, ale nie wiedziałam czy jest tak dobrym aktorem czy jednak Bartek mnie okłamał. Zrobiłam oddech i powiedziałam:
- Z miłości uprawiasz seks z każdą dziewczyną którą uda się zwieść? Każdej mówisz, że ją kochasz? Powiedz mi, ile ich było? A może nie tylko ze mną teraz jesteś? – rozpłakałam się.
- Spokojnie kochanie. Wszystko ci wytłumaczę. – próbował mnie przytulić, ale go odepchnęłam.
- Nie nazywaj mnie twoim kochaniem bo już nim nie jestem. – odparłam. A poza tym słucham. Co masz do powiedzenia?
- Ehh.. nie wiem od czego zacząć. – podrapał się po głowie.
- Najlepiej od początku. – odpowiedziałam.
- No to tak. Przyznaję się, że kiedyś byłem draniem i robiłem tak jak mówisz..
- No to pięknie, nie chcę cię znać. – wstałam i chciałam wyjść.
- Proszę, daj mi skończyć. – złapał mnie za rękę.
- No to mów, ale masz 2 minuty. – przetarłam łzy z policzków i usiadłam na krześle.
Mateusz zaczął niespokojnie chodzić po pokoju i był wyraźnie poddenerwowany. Przejechał rękoma po włosach i zaczął mówić.
- No bo ja robiłem tak jak powiedziałaś, ale to do momentu aż poznałem ciebie. Zakochałem się, ale naprawdę. Ty odmieniłaś moje życie. Uwierz mi, proszę. – podszedł do mnie, popatrzył mi w oczy i złapał mnie za rękę.
- Mateusz muszę to przemyśleć. To dla mnie wszystko jest zbyt trudne, nie wiem co o tym myśleć. Jak na razie dajmy sobie czas. Jak zdecyduję co dalej to się odezwę. – wstałam, pocałowałam go i wyszłam. 


Zbiegłam po schodach, powiedziałam pani Monice ‘do widzenia’ i zamknęłam drzwi. Popatrzyłam na zegarek i była już godzina 22. Dzwony kościelne dzwoniły na znak równej godziny. Ulice były opustoszałe i mroczne. Jedyne co się po nich przemieszczało to zmoknięte liście, jakieś papierki – stare gazety, papierki po cukierkach itp. – i ja. Z szyb domów błyskało światło od telewizorów na ulicę. Napisałam mamie sms, że będę za 15 minut. Zdecydowałam się pokonać tą odległość biegiem bo zamierzałam schudnąć parę kilo. Dzięki temu byłam już po 7 minutach przed  drzwiami do domu.
Wyciągnęłam klucze z kieszeni i otworzyłam drzwi. W domu było już ciemno. Mama chyba już spała. Weszłam do niej do sypialni tylko po to, żeby powiedzieć jej, że jestem. Weszłam do pokoju, zabrałam czystą bieliznę i piżamę i poszłam się kąpać. Wykąpałam się, umyłam zęby i położyłam się do łóżka. Byłam bardzo zmęczona. Zaczęłam płakać. Tak bardzo kochałam Mateusza i nie wiedziałam czy mogę mu zaufać bo nie chciałam, żeby mnie jeszcze bardziej zranił.  Był to pierwszy chłopak na którym tak bardzo mi zależało, dlatego tak ciężko było mi uwierzyć w słowa Bartka. Przez ten płacz i zmęczenie w końcu zasnęłam.
Obudziłam się o 10. Była to sobota, więc mogłam sobie dłużej pospać. Postanowiłam spędzić ten dzień samotnie i przemyśleć sobie wszystko. Przyszła do mnie mama.
- Dzień dobry córeczko. – pocałowała mnie w czoło i się uśmiechnęła – jak się spało?
- A no nie najgorzej, szybko zasnęłam. A idziesz dzisiaj do pracy? – zapytałam.
- Tak, zaraz. Śniadanie masz na stole w kuchni. Zrobiłam ci kanapeczki z sałatą, szynką, serem, pomidorem i ogórkiem. Tak jak lubisz. – uśmiechnęła się.
- Dziękuję. – przytuliłam ją.
- To ja uciekam do pracy bo się spóźnię. Zostawiłam Ci listę zakupów jakie musisz zrobić, bo ja nie zdążyłam.
- Dobrze, jak wstanę i się ogarnę, to zajdę do sklepu. Miłej pracy. – pomachałam jej a ona wyszła.
Poleżałam w łóżku jeszcze z 30 minut aż w końcu wstałam. Wyciągnęłam ciuchy z szafki i poszłam do łazienki się umyć i ubrać. Zeszłam do kuchni. Zjadłam kanapki, które zrobiła mi mama i wypiłam szklankę soku pomarańczowego. Zabrałam listę zakupów i pieniądze, założyłam buty i bluzę i wyszłam do sklepu. Nie miałam do niego daleko, zaledwie 5 minut drogi.
Dzień był wyjątkowo ładny. Ludzie jak zwykle byli zabiegani.
W końcu doszłam do sklepu. Wzięłam koszyk i zaczęłam wybierać produkty z listy. Kiedy już miałam wszystko podeszłam do kasy i zapłaciłam. Wróciłam do domu. Powyciągałam rzeczy z siatek i powkładałam je do półek.
Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Znowu zaczęłam płakać. Zaczęłam myśleć o Mateuszu. Po jakimś czasie zdecydowałam, że jednak dam mu szansę. Może faktycznie się zmienił i mu zależy na mnie a nie chodziło mu tylko o seks. Wiedziałam jednak, że mu już nie zaufam tak jak na początku. Musiałam podejść do tego wszystkiego z dystansem. Postanowiłam do niego wysłać sms, który brzmiał tak:

„Wczoraj bardzo dużo myślałam o nas i o tym co się dowiedziałam na Twój temat, no i po długim namyśle chcę z Tobą porozmawiać. Jeżeli też chcesz pogadać to wpadnij do mnie o 15. Czekam na odpowiedź, no i myślę, że do zobaczenia. Cześć.”

Mateusz odpisał mi, że chce pogadać, no i że wpadnie o 15. Postanowiłam więc się jeszcze trochę ogarnąć no i posprzątać pokój.  Zbliżała się godzina 15, więc jeszcze się pomalowałam i byłam gotowa. Strasznie się denerwowałam tą rozmową.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. To był on. Zbiegłam po schodach do drzwi i je otworzyłam. Zaprosiłam Mateusza do pokoju. Usiedliśmy.
- Napijesz się czegoś?  - zapytałam.
- Nie dziękuję. A więc chciałbym wiedzieć co postanowiłaś. – był on zdecydowanie zdenerwowany również tak jak ja.
- No więc, jak Ci pisałam to dużo wczoraj myślałam nad naszym związkiem, no i nie wiedziałam co zrobić, ale w końcu zdecydowałam, że dam ci jeszcze jedną szansę, ale tylko jedyną. Zdecydowałam tak zrobić, bo bardzo cię kocham i na nikim tak bardzo mi nie zależało jak na tobie. Tylko mam nadzieję, że jej nie zmarnujesz
- Kochanie dziękuję ci. – uśmiechnął się i rzucił mi się na szyję. – Nie zmarnuję jej na pewno, nie mogę cię stracić, bo też cię bardzo kocham i też mi na nikim tak nie zależało jak na tobie. Jesteś moją księżniczką. – pocałował mnie.
Byłam szczęśliwa. Miałam nadzieję, że już zawsze będziemy razem i że już mnie nie zawiedzie. Gdybym jednak wtedy wiedziała, że się mylę co do niego to nigdy bym nie podjęła tej decyzji. Niestety jak się kogoś kocha to uczucie potrafi nas zaślepić i myślimy, że nasza ukochana osoba jest z nami szczera i że nas więcej nie okłamie, że się zmieni. No ale niestety taka jest miłość.
Pogadaliśmy jeszcze trochę z Mateuszem, po czym stwierdziliśmy, że oglądniemy jakiś film. Ja zaproponowałam jakiś film romantyczny. Włączyłam laptopa i włączyłam film „Trzy metry nad niebem”. Zaczęliśmy oglądać, kiedy po jakimś czasie Mateusz zaczął mnie namiętnie całować po szyi. Nie mogłam się przy nim opanować. Zaczął mnie rozbierać, a ja jego. Znowu to zrobiliśmy – znowu uprawialiśmy seks. Z jednej strony byłam szczęśliwa, a z drugiej nie byłam z siebie dumna. Mogłam nie ulegać tak szybko, przecież dopiero się pogodziliśmy i to do tego dowiedziałam się o nim takiej rzeczy.
Mateusz ubrał się i powiedział, że musi iść do domu. Odprowadziłam go do drzwi, pożegnałam się z nim o poszłam na górę się ogarnąć, bo za niedługo miała przyjść mama. Wzięłam prysznic i ubrałam się. Później zeszłam na dół, usiadłam na kanapie i włączyłam sobie telewizor.
Było już coś koło godziny 18, więc zaraz miała przyjść mama. Zrobiłam jej kolację, bo wiedziałam, że będzie zmęczona jak wróci z pracy. Sobie też zrobiłam coś do jedzenia i poszłam do pokoju. 



poniedziałek, 23 czerwca 2014

` Rozdział 3.

Obudziłam się o 6.30, spokojnie wstałam i poszłam się umyć, następnie się ubrałam i zeszłam do kuchni. Okazało się, że mamy już nie ma. Była tylko karteczka, na której było napisane : " poszłam do pracy, śniadanie masz na stole ". Wzięłam kanapki ze stołu i spakowałam do plecaka. Cały czas myślałam o wczorajszym spotkaniu z Mateuszem. Było cudownie, ten zachód słońca, wino i świece - tak romantycznie. Wspominając te chwile miałam cały czas uśmiech na buzi i nie mogłam ukryć swojego szczęścia.
Nadeszła godzina 7.30, Mateusz czekał już na mnie przed domem. Zrobiłam gryz kanapki i łyk herbaty, zabrałam plecak i wyszłam z domu.
Gdyż oboje mieliśmy na 9, to postanowiliśmy pójść jeszcze na ciasto. Szliśmy spokojne, nie przejmując się mijającym szybko czasem. Nim zauważyliśmy była już godzina 8.30, a my jeszcze nie doszliśmy do cukierni. Wiedzieliśmy, że nie zdążymy już dotrzeć do szkoły na pierwszą lekcję, więc postanowiliśmy, że odpuścimy sobie dzisiaj lekcje i spędzimy ten czas razem.
Doszliśmy w końcu do cukierni. Usiedliśmy przy stoliku obok okna, gdzie był dobry widok na ulicę. Mateusz wziął menu i zaczął przeglądać.
- A więc co zamawiamy ? - zapytał.
- Hmm... dzisiaj zdaję się na ciebie kochanie. - odparłam uśmiechając się.
- No dobrze, dzisiaj ja zdecyduję, ale następnym razem to ty wybierzesz, dobrze ? - popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
- Dobrze, dobrze.
- No to może szarlotka ? - spytał.
- Dobry wybór kochanie. - uśmiechnęłam się do niego promiennie, a on odpowiedział tym samym.
- Cieszę się, że ci pasuje. - wstał i poszedł złożyć zamówienie, po czym wrócił i usiadł przy stoliku.
Po 10 minutach podano nam do stolika zamówioną szarlotkę i latte, które Mateusz zamówił przy okazji. Siedzieliśmy sobie tak w tej cukierni do około godziny 11. Następnie wybraliśmy się na spacer do parku. Czas niesamowicie szybko zleciał. Iż była już godzina 14, Mateusz odprowadził mnie do domu i umówiliśmy się na godzinę 17. Weszłam do domu, zjadłam obiad, który mama przygotowała, ale znowu gdzieś zniknęła. Wiedziałam, że pewnie wybrała się gdzieś z Jarkiem, ale już jakoś nie przejmowałam się tym tak jak kiedyś. Teraz było mi to obojętne, może temu, że miałam przy sobie Mateusza i nie interesowało mnie nic innego poza nim. Nadeszła godzina 16.30. Poprawiłam makijaż i wyszłam z domu, mamie zostawiłam tylko karteczkę : "Wychodzę z chłopakiem, będę późno. Nie martw się o mnie". Mateusz czekał przed domem.
- To gdzie idziemy kochanie ? - zapytałam.
- Może do mnie, co ty na to ? - zaproponował.
- Jasne, mam nadzieję, że nikogo nie ma w domu. - uśmiechnęłam się.
- Nie martw się, nikogo nie będzie. Będziemy mogli sobie spokojnie posiedzieć. - powiedział i przytulił mnie.
- To idziemy. - powiedziałam, po czym Mateusz złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
Minęło 20 minut i byliśmy już u Mateusza. Na szczęście nikogo nie było w domu. Poszliśmy do kuchni, wzięliśmy sok i chipsy. Chcieliśmy coś ciekawego oglądnąć. Poszliśmy do salonu, ja usiadłam na kanapie, a Mateusz zaczął szukać jakiś filmów.
-Może jakiś thriller? – zapytał.
-No może być. Jakby co to będę się do ciebie przytulać. – uśmiechnęłam się lekko.
-Dobrze dobrze. Pozwalam ci na to. – powiedział po czym pocałował mnie w czółko.
Włączył film i usiadł obok mnie. Zaczął się film, lecz ja jakoś nie mogłam się na nim skupić. Cały czas wpatrywałam się w Mateusza i patrzyłam jak z zaciekawieniem oglądał. Miał taką słodką minę i w ogóle był cały słodki, a do tego jeszcze tak ładnie pachniał. Ciągle nie mogłam uwierzyć, że trafiłam na kogoś takiego jak on i że tak bardzo go pokochałam, miałam nadzieję, że on też mnie tak kocha jak ja jego. Nigdy nie kochałam tak nikogo jak jego. Był facetem moich marzeń – nie dość, że przystojny to jeszcze taki kochający, czuły, odważny i zawsze mogłam na niego liczyć. Kochałam go nad życie. Gdy tak się w niego wpatrywałam to w pewnym momencie popatrzył na mnie i zapytał:
-Co się dzieje? Czemu nie oglądasz skarbie? Nie podoba ci się ten film?
-Nic się nie dzieje, po prostu myślę jak udało mi się trafić na tak cudownego chłopaka jak ty. Kocham cię Mateusz. – powiedziawszy to pocałowałam go czule w usta. Potem zaczęłam całować go po szyi. On też zaangażował się w to i doszło do tego, że ściągnęłam mu koszulkę i zaczęłam go całować po jego klacie. Mateusz ściągnął mi koszulkę, po czym wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego pokoju. I nagle wszystko się tak szybko potoczyło. Zrobiliśmy to. Mateusz był taki delikatny i czuły. Gdy było już po wszystkim wtuliliśmy się w siebie i zasnęliśmy.
Nastał ranek. Rodzice Mateusza mieli wrócić następnego dnia. Budzik zadzwonił o godzinie 9.30, obudziliśmy się i byliśmy strasznie szczęśliwi. Przez to co wydarzyło się w nocy czułam, że kocham go jeszcze bardziej. Wszystko nagle stało się takie kolorowe, zapomniałam o wszystkich problemach i o tym, że miałam do domu wrócić wczoraj. Wiedziałam, że teraz jak wrócę to będzie czekała mnie poważna rozmowa z mamą, ale myślę że warto ją przetrwać, bo było warto. Mateusz wygramolił się z łóżka i poszedł do kuchni. Po 15 minutach przyniósł mi śniadanie do łóżka. Może nie było to jakieś danie potrzebujące specjalnych umiejętności, ale byłam z niego zadowolona. Była to jajecznica i sok pomarańczowy – nie skomplikowane a dobre.
-Proszę kochanie. – podał mi talerz.
-Dziękuję, kochany jesteś i dziękuję za wczoraj, było cudownie. – odparłam i zagryzłam wargę.
-Ja też ci dziękuję skarbie. – uśmiechnął się i zaczął się ubierać.
Zjadłam jajecznicę i wypiłam sok i zaczęłam się ubierać. Pozbierałam rzeczy, pożegnałam się z Mateuszem i poszłam do domu. Bałam się rozmowy z mamą, ale mówiłam sobie, że muszę to przetrwać i że dam radę.
Było coś koło 13 gdy doszłam do domu. Mama siedziała w salonie i czekała na mnie. Było widać, że jest zła na mnie i wyczuwało się tą atmosferę od momentu przekroczenia progu. Gdy mama usłyszała dźwięk zamykających się drzwi powiedziała poważnym ale spokojnym głosem:
- Coś wcześnie wróciłaś i dobrze, że dałaś wczoraj znać, że nie wrócisz na noc bo bym się martwiła.
Podeszłam do niej ze smutną miną i odpowiedziałam:
- No przepraszam mamo. Uczyłyśmy się z Martą no i jak skończyłyśmy to było już późno a nie chciałam wracać nocą. Przecież wiesz jak ona daleko mieszka. Miałam do Ciebie zadzwonić ale padła mi bateria i nie miałam jak. Przepraszam. – Chcąc ją jakoś udobruchać przytuliłam ją, mając nadzieję, że chociaż trochę jej przejdzie złość na mnie i że nie dostanę szlabanu.
- Wiesz jak się martwiłam o ciebie?
- No wiem, przepraszam. Następnym razem na pewno dam ci jakoś znać.
- Trzymam cię za słowo córeczko. – przytuliła mnie i pocałowała w czoło.
- Mamoooo… a jest coś na obiad? Bardzo zgłodniałam. – popatrzyłam się na nią a ona się uśmiechnęła do mnie i powiedziała:
- Pewnie, że tak mój głodomorku. – zaśmiała się.
Pobiegłam do kuchni i zaczęłam sobie szykować obiad, po czym usiadałam do stołu i zaczęłam jeść. Kiedy już zjadłam zmyłam naczynia i poszłam do pokoju. Od razu zadzwoniłam do Mateusza i zdałam mu relacje z rozmowy z mamą. Rozmawialiśmy chyba z godzinę, bo mówiliśmy jeszcze na temat ostatniej wspólnej nocy i zastanawialiśmy się kiedy to powtórzyć. Oboje mieliśmy dobre humory i nie uważaliśmy, że ktoś może nam je zniszczyć.
Skończyłam rozmawiać z Mateuszem i włączyłam laptopa. Włączyłam fejsa no i zaczęłam przeglądać stronę główną i powiadomienia. Zobaczyłam wiadomość od kolegi Mateusza – Bartka, w której napisał:

"Cześć piękna. Wiem, że jesteś z Mateuszem, ale to kobieciarz. Nie marnuj czasu na niego. Ode mnie możesz liczyć na coś więcej nie tylko na puste słowa ale na czułość i bezpieczeństwo. Od początku mi się podobałaś. Zakochałem się w tobie. Może zgodzisz się na spotkanie jutro o 19 w parku? Czekam na odpowiedź i mam nadzieję, że będzie pozytywna ;) a więc do zobaczenia :*”

Kiedy przeczytałam tą wiadomość to mnie "zamurowało”. Nie wiedziałam co zrobić. Postanowiłam, że na razie nic nie powiem Mateuszowi. Pójdę pogadać z Bartkiem i wytłumaczę mu, że kocham Mateusza i żeby nie liczył na nic z jej strony a tym bardziej na to, że będą razem. Odpisałam mu, żeby czekał na mnie koło wejścia do parku.
Była już 18 więc zaczęłam się ubierać, zeszłam na dół i powiedziałam mamie, że wychodzę i że będę do 2 godzin. Założyłam płaszczyk i wyszłam.
Wyciągnęłam telefon i napisałam Mateuszowi, że idę się położyć bo jestem zmęczona. Nie chciałam mu mówić o spotkaniu z Bartkiem, więc musiałam coś wymyślić. Skłamałam. Okropnie się czułam, ale nie mógł się o tym dowiedzieć bo bałam się jak zareaguje. Chciałam tylko dowiedzieć się o co chodzi Bartkowi i uświadomić mu, że kocham Mateusza i że to się nie zmieni.
Od parku dzieliły mnie tylko dwie przecznice. Musiałam skręcić na ulicę Długą a później prosto przez Piłsudskiego do parku. Wieczór był wyjątkowo chłodny. Wiał wiatr i gałęzie przeraźliwie szeleściły. Czuć było nadchodzącą jesień. Ulicami prawie nikogo nie mijałam, pewnie dlatego że wcześnie zaczynało się ciemnić na dworze. Wyszłam zza rogu sklepu pani Malinowskiej i zobaczyłam Bartka stojącego przed wejściem do parku. Miał na sobie białe nike, ciemne jeansy i granatową bluzę. Trzymał w ręce różę.
Trochę się zestresowałam. Bartek mnie zobaczył i ruszył w moją stronę z uśmiechem na twarzy. Serce waliło mi jak szalone z nerwów a on czuł się tak swobodnie jakbyśmy się już milion razy spotkali.
- Cześć Kasiu. Dziękuję, że zgodziłaś się przyjść. – dał mi różę i próbował mnie pocałować w policzek ale się odsunęłam.
- Cześć. Nie myśl, że przyszłam tu dla ciebie. Przyszłam wyłącznie tylko po to, żeby ci uświadomić to, że kocham Mateusza a do ciebie nic nie czuję i to się nie zmieni. Dziękuję za różę, ale nie trzeba było.
- No ale może jednak zmienisz zdanie o nim jeśli ci coś powiem. – popatrzył na mnie.
- Co? – popatrzyłam z niepokojem.
- No bo wiesz… jak już ci pisałem Mateusz jest kobieciarzem. Nie sądzę, żebyś była jakimś wyjątkiem. On na pewno się nie zmienił. Szuka dziewczyny tylko po to żeby zaspokoić swoje potrzeby.
- Co masz na myśli?
- To, że się z tobą prześpi i cię zostawi. Zawsze tak robi. Bez obrazy, ale dziewczyny są tak naiwne, że uwierzą, że mu na nich zależy a później, że niby z miłości uprawia z nimi seks. Mam nadzieję, że tego jeszcze nie robiliście?
- To chyba już nasza sprawa. A poza tym ci nie wierzę. Wiem że Mateusz mnie kocha i nigdy by mi czegoś takiego nie zrobił. Robisz to specjalnie żebym go zostawiła i rzuciła się tobie w ramiona? Jesteś okropny. W ogóle nie wiem jak tak możesz mówić o swoim kumplu.
- Nie robię tego po to.. po prostu chcę cię przed nim ochronić. Zależy mi na tobie i nie chcę żebyś przez niego cierpiała. Znam Mateusza nie od dziś i wiem jaki jest. A poza tym on już nie jest moim kumplem..
- Dlaczego? – zapytałam.
- Pokłóciłem się z nim o to jak traktuje dziewczyny i w tym ciebie.
Posmutniałam. Miałam mętlik w głowie i nie wiedziałam co o tym myśleć. Powinnam ufać Mateuszowi, ale Bartek to mówił z takim przekonaniem, że chyba każdy by mu uwierzył. Ja już nie wiedziałam co robić. Postanowiłam pożegnać się z Bartkiem i iść porozmawiać z Mateuszem.
- Wiesz co Bartek? Ja już musze iść.
- Tak szybko? Myślałem, że się przejdziemy i pogadamy. – posmutniał i popatrzył na mnie.
- Przykro mi ale już późno. Muszę iść.
- No dobrze...
- To cześć. – uśmiechnęłam się lekko, odwróciłam się i poszłam.
- Cześć.
Ruszyłam w stronę domu Mateusza. Musiałam z nim porozmawiać, bo już sama nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Wyciągnęłam jeszcze telefon i zadzwoniłam do mamy. Powiedziałam jej, że się spóźnię, bo idę jeszcze na chwilę do Marty.

Było coś koło 21. Jeszcze kawałek dzielił mnie od domu Mateusza. Zrobiło się zimniej i zaczęło lekko kropić. Stałam już przed domem Mateusza.



sobota, 20 kwietnia 2013

`Rozdział 2.

Ta noc okazała się nieprzespana. Budziłam się co chwilę, bo cały czas go widziałam w moich snach. Przypominał mi się ten spacer i ta rozmowa z nim. Wszystko wtedy było takie idealne, jak w bajce. 
Nadszedł ranek. Przez tą nieprzespaną noc zaspałam rano do szkoły. Lekcje zaczynały się o 8, a jak się obudziłam, to była już 8.10. Ubrałam się szybko i wybiegłam z domu do szkoły. Do szkoły przyszłam na drugą lekcję. Na każdej przerwie starałam się nie natknąć na Mateusza. Ale wiedziałam, że go kiedyś zobaczę i byłam pewna, że będzie na mnie znowu czekał przed szkołą po lekcjach. I miałam rację. Kiedy lekcje się zakończyły i szłam na autobus, Mateusz znowu czekał na mnie przed szkołą. Nie chciałam z nim rozmawiać, ale Beata powiedziała, żebym z nim porozmawiała, bo im to wcześniej zrobię, to da mi szybciej spokój. Więc się zgodziłam. Mateusz podszedł do mnie i zapytał : 
- Możemy porozmawiać? Proszę. 
- No dobra, ale szybko. – odpowiedziałam z niechęcią. 
- Wiem, że już wiesz, że to było dla zakładu i za to chciałem cię przeprosić. Ale … 
- To już wszystko? – przerwałam mu. 
- Nie, jeszcze coś chciałbym ci powiedzieć. – popatrzył mi w oczy i wziął mnie za rękę. – Chciałem ci powiedzieć, że … – westchnął i było po nim widać, że się bardzo denerwuje. 
- Że co? Streszczaj się, bo się spieszę. – powiedziałam nerwowo. 
- No chciałem ci powiedzieć, że się w tobie zakochałem. – powiedział. – Ale teraz to na serio. To nie żaden zakład. Uwierz mi. 
- Ej, ale jak ja ci mam uwierzyć, skąd mogę wiedzieć, że to nie kolejny zakład? 
- Dlatego. – powiedział i pocałował mnie w usta. – Kocham cię. Dasz mi jeszcze jedną szansę? – spytał. 
Już sama nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Z jednej strony go kochałam, a z drugiej strony czułam się tak zraniona, że już sama nie wiedziałam co czuję do niego. Musiałam się nad tym zastanowić. Po krótkim milczeniu powiedziałam : 
- Dobra, ale to jest ostatnia szansa. Nie wiem czy wiesz, ale bardzo mnie tym zraniłeś co zrobiłeś. 
- Przepraszam. Nie chciałem, sam nie wiedziałem co robię. Wiem, że jestem totalnym głupkiem, ale zrozumiałem co zrobiłem i co mogłem stracić. Chciałbym ci to jakoś wynagrodzić. Dasz się zaprosić na ciasto? – zapytał. 
- No możemy iść, tylko się pożegnam z przyjaciółką. – podeszłam do Beaty i powiedziałam jej co i jak i się pożegnałam. 
Mateusz złapał mnie za rękę i poszliśmy. Jego koledzy patrzyli się na nas i śmiali się. Ale on nawet nie zwrócił na to uwagi, ja z resztą też. Znowu wszystko był tak jak tamtego dnia, znowu wszystko było takie idealne. 
Doszliśmy do cukierni. Mateusz zamówił ciasto i usiedliśmy przy stoliku. Rozmawialiśmy o wszystkim i czas znowu szybko przeleciał. Było tak dobrze, ale musiałam iść do domu, bo musiałam się jeszcze nauczyć na test z geografii, który miał być następnego dnia. Mateusz zaproponował, że odprowadzi mnie do domu – zgodziłam się. Droga powrotna również szybko przeleciała, jak wszystko tego dnia. Pożegnaliśmy się i umówiliśmy się, że jutro pójdziemy razem do szkoły. 
Rano obudził mnie dźwięk telefonu. To dzwonił Mateusz. Odebrałam.  
- Tak Mateusz. Słucham. – powiedziałam śpiącym głosem.  
- Gdzie ty jesteś? Już 7.45 a przecież mamy na 8.  
Wtedy zauważyłam, że sobie zaspałam. Powiedziałam Mateuszowi, żeby dał mi 5 minut i, że zaraz wyjdę. Szybko wstałam z łóżka i zaczęłam się ubierać. Wybiegłam z pokoju, wpadłam do kuchni i wzięłam pieniądze z kredensu i wybiegłam z domu.  
Mateusz czekał przed drzwiami. Było lekko zdenerwowany ale jednocześnie szczęśliwy, że się ze mną spotka. Podbiegłam do niego.  
- Już jestem, przepraszam, ale sobie zaspałam. – uśmiechnęłam się.  
- Nic się nie stało Skarbie. – powiedział i przytulił mnie mocno.  
- To chodźmy, bo się spóźnimy kochanie.  
- No chodźmy, chodźmy. – złapał mnie za rękę i ruszyliśmy szybkim krokiem do szkoły.  
Dochodziła godzina ósma, a do szkoły jeszcze daleko było. Na nasze szczęście w stronę szkoły jechał kuzyn Mateusza – Kamil.  
Miał on 22 lata i był przystojnym blondynem z lekkim zarostem. Jego karnacja lśniła opalenizną, jakby codziennie chodził na solarium. Dziwiło mnie tylko zawsze, dlaczego taki przystojny chłopak, a nie ma dziewczyny. Gdy go o to pytałam, on za każdym razem odpowiadał, że on chce czuć się wolnym i żyć bez ograniczeń. Nigdy nie wnikałam w tą odpowiedź.  
Była dokładnie 8.03, gdy dojechaliśmy do szkoły. Na korytarzu cisza, wszyscy siedzieli w klasach, tylko sprzątaczka zmiatała korytarz. Pożegnałam się z Mateuszem i wbiegłam do klasy.  
Na moje nieszczęście mieliśmy zastępstwo z naszą "ukochaną” panią dyrektor.  
Tak się akurat składało, że podpadłam jej na samym początku i od tego czasu nie mam co liczyć na jakieś ustępstwa z jej strony.  
- O kogo ja widzę? – powiedziała – Przecież to nasza droga panna Kalinowska. Dlaczegóż to droga dama się spóźniła? – popatrzała na mnie wzrokiem jak z najgorszego horroru.  
Wyglądała ona bowiem jakby miała za sto lat a miała zaledwie czterdzieści pięć. Jej skóra była pomarszczona, miała ogromne wory pod oczami i chodziła pogarbiona.  
- Przepraszam pani dyrektor, ale budzik mi nie zadzwonił i zaspałam. – odpowiedziałam.  
- Mam nadzieję, że ktoś usprawiedliwi to twoje spóźnienie.  
- Oczywiście, że tak. – powiedziałam.  
- Siadaj. – pokazała na pierwszą ławkę.  
W myślach przeklinając ta okropną kobietę usiadłam w pierwszej ławce i wyciągnęłam książki. Całą godzinę siedziałam podirytowana i mimo to starałam się chociaż trochę uważać na lekcji dlatego, że dyrektorka cały czas mnie o coś pytała. To była moja pierwsza lekcja tego dnia a najgorsza. Miałam w głowie jeszcze na szczęście pozytywne myśli, w których ukazywał się mój ukochany i dzięki temu przetrwałam tą lekcję. 
Następne lekcje przeleciały spokojnie. Nie mogłam się doczekać zakończenia lekcji, w końcu miałam się spotkać z Mateuszem - tylko to pomagało mi przetrwać siedzenie w szkole.  
W końcu nadszedł koniec. Zadzwonił dzwonek i wybiegłam z klasy. Ponieważ Mateusz miał jeszcze jedną lekcję, postanowiłam na niego poczekać. Usiadłyśmy z Beatą na ławce przed szkołą i zaczęłyśmy gadać. Gdy tak sobie siedziałyśmy i czekałyśmy na Mateusza, to akurat przechodzili jego byli koledzy i jak zwykle zaczęli docinać. Jeden powiedział :  
- Ejj Kasia jak tam twój chłopak ? Może jeszcze się z kimś innym założył o coś. Sprawdziłaś to może ? - powiedziawszy to wszyscy zaśmiali się głupio.  
- A pomyśleliście może, że on już nie jest taki jak wy i już go to nie bawi ? - westchnęłam i popatrzyłam na nich z poirytowaniem.  
Gdy im odpowiedziałam odeszli śmiejąc się dalej. Nie wiem czemu oni nigdy mnie nie lubili. Przecież nic im nie zrobiłam nigdy. Zawsze ich omijałam, a tu takie coś. Nie rozumiałam tego, ale coraz mniej się tym przejmowałam, ważne że miałam przy sobie Mateusza.  
Zadzwonił dzwonek na przerwę i przyszedł mój ukochany. Pierwsze co zrobił to wziął mnie w ramiona, przytulił mocno i pocałował. Za każdym razem gdy to robił czułam motylki w brzuchu i ogromną radość. Nie wiem co by było, jakbym go straciła. Złapał mnie za rękę a ja pożegnałam się z Beatą i poszliśmy. Zważając, iż była piękna pogoda jak na jesień postanowiliśmy się wybrać na spacer po plaży. Gdy doszliśmy na plażę, okazało się, że Mateusz był jak zwykle przygotowany. Wyciągnął z plecaka kocyk, butelkę wina i świece, po czym powiedział :  
- Może masz ochotę na lampkę wina przy zachodzie słońca skarbie ? - popatrzył na mnie i uśmiechnął się tak słodko, że nie mogłam mu odmówić.  
- Oczywiście kochanie, z tobą zawsze. - pocałowałam go.  
Przy nim nawet nie musiałam nic mówić, bo rozumieliśmy się bez słów. Zawsze wiedział o co mi chodzi nawet jeśli mu nic nie powiedziałam. Tak krótko się znaliśmy a miałam wrażenie jakbym go znała od lat. Czułam się przy nim cudownie, wiedziałam, że zrobię dla niego wszystko i on dla mnie też. Kochałam go tak mocno, że zapomniałam o tym głupim zakładzie, przez którego straciłam do niego zaufanie, ale przez to, co teraz zrobił, przez ten pomysł z winem i z plażą, odzyskałam do niego zaufanie. Nawet zaufałam mu bardziej niż na początku. Poczułam, że on też darzy mnie wielkim uczuciem tak jak ja jego. Zanim zauważyliśmy była już godzina 22. Wiedziałam, że dostanę szlaban od mamy jak wrócę do domu, bo wiedziałam, że się martwiła, tym bardziej, że wcześniej wyłączyłam telefon.  
- Kotek musimy się zbierać. - powiedziałam i posmutniałam.  
- Dobrze kochanie i nie smutaj mi tu. Uśmiechnij się, jutro też jest dzień. - przytulił mnie i pocałował.  
- Wiem wiem kochanie, ale stęsknię się za tobą do jutra.  
- Ja też, ale damy radę skarbie. Wiedz, że cię kocham i nigdy nie przestanę.  
- Ja ciebie też.  
Wzięliśmy rzeczy i ruszyliśmy w stronę domu. Gdy doszliśmy pod mój dom była już godzina 23, zobaczyłam, że w salonie jest oświecone światło, wiedziałam, ze będę miała spięcie z mamą. Pożegnałam się z Mateuszem i weszłam do domu. W drzwiach przywitała mnie mama. Po jej minie widziałam, że jest zła.  
- O cześć mamo. - powiedziałam troszkę przestraszona.  
- Jakie cześć ?! Gdzieś ty się tyle podziewała ? Nawet nie raczyłaś zadzwonić i mnie uprzedzić, że wrócisz później. Wiesz jak się martwiłam ?! - powiedziawszy to, łzy spłynęły jej do oczu.  
- No wiem, mogłam cię uprzedzić. Nie pomyślałam o tym. Przepraszam. - przytuliłam ją mocno.  
- Więcej już tak nie rób. Masz mi dać znać następnym razem, a teraz idź już spać.  
- Dobrze i jeszcze raz przepraszam. - odparłam.  
Ściągnęłam buty i poszłam do sypialni. Napisałam tylko sms do Mateusza i powiedziałam, że nie było tak źle i poszłam spać.

`Rozdział 1.

Oglądałam sobie swój ulubiony serial, kiedy mama wpadła do mojego pokoju i powiedziała mi, że jutro jedziemy na lody, bo chce mnie z kimś poznać. Wiedziałam, że coś się za niedługo zmieni w naszym życiu. Było już późno, więc stwierdziłam że pójdę spać. Długo nie mogłam zasnąć. Biłam się z myślami, zastanawiając się o co lub o kogo może chodzić. Zmęczona – zasnęłam.  
Nadszedł dzień prawdy. Już za godzinę miałam się dowiedzieć o kogo chodzi. Ubierałam się, kiedy moja babcia powiedziała, żebym się ładnie ubrała, bo poznam nowego tatusia. Gdy to usłyszałam, zdenerwowałam się na babcię, bo jak ona mogła coś takiego powiedzieć. Mój tata nie żyje już 12 lat, a ja nadal mam go w swoim sercu i o nim pamiętam. Gdy zmarł miałam 4 latka i go za bardzo nie pamiętam, ale bardzo go kocham.  
Byłam gotowa do wyjścia. Ubrałam buty, wyszłam przed dom i wsiadałam do auta. Byłam przerażona na myśl, że ktoś nowy pojawi się w naszym życiu – w życiu mamy. Wiedziałam, że jak mama kogoś sobie znajdzie, to będzie miała dla mnie mniej czasu i że już nie będę tylko tą jedną którą się będzie przejmować. Przez całą drogę nie powiedziałam ani słowa. Myślałam jak to wszystko będzie wyglądać, czy znowu będę na pierwszym miejscu w sercu mamy.  
Dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam z auta i ruszyłam z mamą w stronę lodziarni. Zobaczyłam jakiegoś mężczyznę w wieku ok. 45 lat. Byłam zdziwiona, bo przecież moja mama ma dopiero 38 lat to dlaczego spotyka się ze starszym od niej mężczyzną? W końcu podeszłyśmy do niego.  
- Cześć. Jarek jestem. Miło mi cię poznać, mama dużo o tobie mówiła. – powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę na przywitanie. 
- Dzień dobry. Ja jestem Kasia, ale pan to już chyba wie. – powiedziałam z lekką złością. Nie mogłam się cieszyć że go poznałam, bo przecież tak nie było. 
- Może usiądziecie, a ja zamówię lody. Co wy na to? – zapytał. 
- Siadaj Kasiu – mama powiedziała do mnie – a ja pójdę z Jarkiem po lody. Ty chcesz czekoladowe jak zawsze, tak ? – popatrzyła na mnie i się uśmiechnęła. 
- No tak – odpowiedziałam. 
Usiadłam, a oni poszli po lody. Siedziałam i byłam zła na mamę, że po co ona sobie szukała kogoś, jak nam razem było bardzo dobrze. Nie potrzebowałyśmy nikogo.

Siedziałam przy stoliku i czekałam, aż przyjdą. Zobaczyłam ładnego chłopaka który siedział przy stoliku obok ze swoimi kolegami. Uśmiechał się do mnie i cały czas się na mnie patrzył. Poprawił mi to humor, ale gdy zobaczyłam moją mamę idącą z tym facetem, mina mi znowu posmutniała. Podeszli do stolika. 
- Masz Kasiu. – mama podała mi mojego loda i obaj usiedli obok. 
- Dzięki. – odpowiedziałam z niechęcią i zaczęłam po woli jeść tego loda. 
- Słyszałem Kasiu, że chodzisz na prawo. I jak ci się tam podoba? – zapytał mnie Jarek z zadowoloną miną. 
- A no spoko. Tylko dużo zadań mamy. – popatrzyłam na niego i pomyślałam, że jak ma zamiar gadać o szkole w weekend to niech sobie dam spokój. – Ale przestańmy rozmawiać o szkole, bo weekend przecież. 
- Dobrze, możemy zmienić temat jak chcesz. – odpowiedział. 
- Chcielibyśmy z tobą porozmawiać na pewny temat. – powiedziała mama.Po tych słowach zaczęłam się denerwować tym, co mi powiedzą. – Bo wiesz, nie wiem jak ci to powiedzieć. Wiem, że do tej pory byłyśmy same, ale pokochałam Jarka. – Wiem, że to może być trudne dla ciebie, ale mam szansę na ułożenie sobie życia od nowa. Więc zrozum mnie. – popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się. 
- Aha, dobrze wiedzieć. – wstałam i odeszłam od nich.  
Mama chciała za mną iść, ale Jarek powiedział, żeby dała mi czas, bo to trudne na pewno dla mnie więc sobie z nim została a ja odeszłam. Kiedy byłam poza ich zasięgiem, podszedł do mnie ten chłopak, który tak słodko się do mnie uśmiechał. Ucieszyłam się, chociaż nie chciałam żeby mnie widział w takim stanie – płakałam.  
- Co się stało? Dlaczego płaczesz? – zapytał. 
Miał takie ładne zielone oczy i taki słodki uśmiech, aż poczułam motylki w brzuchu. Chyba się zakochałam – pomyślałam. 
- A nie, nic się nie stało. – odpowiedziałam, otarłam łzy i się lekko uśmiechnęłam. 
- A tak w ogóle mam na imię Mateusz. – uśmiechnął się do mnie – A tobie jak na imię, jeżeli można wiedzieć?  
- Kasia …, Kasia mam na imię. Miło mi. – odparłam. 
- Może się przejdziemy i trochę się poznamy. Co ty na to? – zaproponował. 
- Jasne …, znaczy no możemy. – uśmiechnęłam się do niego i pomyślałam, że może przesadziłam z tym, że tak od razu się zgodziłam. 
- To idziemy. – pociągnął mnie za rękę i poszliśmy w stronę parku. Szliśmy tak sobie razem przez park, ale nikt nie miał odwagi o nic zapytać. Dopiero jak znaleźliśmy wolną ławkę zaczęła się nasza rozmowa. 
Usiedliśmy na ławce. Mateusz poparzył na mnie i się uśmiechnął, po czym powiedział :  
- Mówił ci ktoś, że masz bardzo ładne oczy?  
- Dzięki, ale to nie prawda. Mówisz tylko tak, po to aby mi polepszyć humor. – popatrzyłam się na niego i zobaczyłam w nim coś takiego nie do opisania. Był taki radosny ale jakoś tak wyraźnie czymś zdenerwowany – jakby pochłaniał go lekki stres.  
- Nie, na prawdę mówię. W ogóle jesteś ładna i spodobałaś mi się. A może powiesz mi coś o sobie?  
- A co chciałbyś wiedzieć? – lekko się uśmiechnęłam do niego.  
- No może co lubisz robić w wolnym czasie? – powiedział po chwili ciszy.  
- W wolnym czasie mówisz? Lubię sobie pospacerować, spotykać się z moimi przyjaciółkami, może jakieś zakupy czy jakiś wypad na miasto, albo po prostu lubię sobie muzyki posłuchać. – uśmiechnęłam się.  
- A jakiej muzyki słuchasz?  
I tak wypytywaliśmy się siebie na wzajem o swoim hobby, zainteresowaniach i w ogóle o wszystkim co nas dotyczy. Jak się okazało mieliśmy ze sobą wiele wspólnego. Słuchaliśmy takiej samej muzyki, mieliśmy wspólne zainteresowania. Dowiedziałam się, że jest on na profilu strażackim. A mnie bardzo pociągał ten kierunek. Też kiedyś chciałam być w straży. Podczas tej rozmowy z Mateuszem po każdym pytaniu i odpowiedzi, czułam, że ta ściana która nas dzieli, staje się coraz cieńsza i, że po woli zaczyna znikać. Poczułam, że chyba poznałam w końcu tą osobę, której tak długo szukałam. A stało się to w momencie, kiedy już moja nadzieja prawie wygasła na to, że znajdę tego jedynego, bo mój każdy związek był skazany na porażkę. Miałam tylko nadzieję, że tym razem tak nie będzie.  
Siedzieliśmy tak razem na tej ławce ponad 2 godziny i wiedzieliśmy o sobie prawie wszystko. Ale po tym czasie zrobiło mi się już trochę zimno, bo wieczory były już chłodniejsze – nie to co było na początku wakacji. Czuć było już, że przychodzi jesień.  
- Zimno ci? – zapytał.  
- No może troszeczkę. – odpowiedziałam.  
Zaczął rozpinać kurtkę, a potem wyciągnął ją w moją stronę i powiedział :  
- Proszę. Mi nie jest aż tak zimno. – uśmiechnął się i zarzucił ją na mnie.  
- Dziękuję, ale jak będzie ci zimno, to mów, to ci ją oddam. Żebyś się przeze mnie nie rozchorował. Ale może wracajmy już. – popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się.  
- Dobrze, a mogę cię odprowadzić? – popatrzył na mnie.  
- Jak chcesz. – uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę. – To chodźmy.  
I tak szliśmy do mnie, rozmawiając ciągle i śmiejąc się z różnych sytuacji, których sobie opowiadaliśmy. Czas drogi powrotnej minął nam bardzo szybko. Stanęliśmy przed bramką do mojego domu.  
- To tutaj. – powiedziałam.  
- No to do zobaczenia. – uśmiechnął się – Dziękuję ci za ten czas, który z tobą spędziłem, mam nadzieję, że tobie też się podobało. – odwrócił się i miał już iść, kiedy ja :  
- Zaczekaj. – odwrócił się i pocałowałam go w policzek – ja też dziękuję.  
On się uśmiechnął, pożegnał się i poszedł, a ja weszłam do domu. 

Do domu weszłam zadowolona i uśmiechnięta. Nawet mama zdziwiła się, że taka jestem po moim zachowaniu w lodziarni. Od razu wbiegłam do pokoju i zadzwoniłam do przyjaciółki.  
- No hej. Musimy się spotkać i to natychmiast. To pilne. – powiedziałam radosnym głosem. – dobra to u mnie za 20 minut, czekam. – odłożyłam telefon i wzięłam się za sprzątanie pokoju, bo mały nieład w nim panował.  
Po 20 minutach, zjawiała się u mnie moja najlepsza przyjaciółka Beata. Musiałam jej wszystko opowiedzieć, co się wydarzyło. Wiedziałam, że mogę jej zaufać i liczyć na radę z jej strony. Kiedy opowiedziałam jej wszystko, ona powiedziała, że to musi być super chłopak i w ogóle, bo jak nawet pożyczył mi kurtkę i tak mówił – to musi być bajka, stwierdziła. Siedziałyśmy tak u mnie i gadałyśmy do 22, ale ona musiała iść do domu, bo jutro szkoła. Pożegnałyśmy się i umówiłyśmy się jutro, że nie pojedziemy autobusem szkolnym do szkoły, tylko przejdziemy się na nogach. A, że do szkoły nie było aż tak daleko, to uznałyśmy, że będziemy mogły sobie wtedy jeszcze trochę porozmawiać.  
W drodze do szkoły obgadałyśmy jeszcze wszystko i radosnym krokiem szłam na zajęcia, z nadzieją, że się z nim zobaczę. Miałam nadzieję, że chociaż pogadam z nim na korytarzu, bo chodził do tej samej szkoły co ja. Ale moje nadzieje szybko się rozpłynęły. Kiedy zobaczyłam grupkę kolegów, ucieszyłam się, że na pewno będzie stał z nimi. Niestety go tam nie widziałam, więc postanowiłam podejść do jego znajomych i zapytać o niego.  
- Cześć, nie wiecie może gdzie jest Mateusz? Umawialiśmy się, że tutaj się spotkamy. – zapytałam.  
- Ej sorry, ale co ty od niego chcesz? Nie wiesz, że to wczoraj to był tylko zwykły zakład? Założył się z nami o piwo, że przejdzie się z tobą na spacer i załatwi twój numer telefonu. Popatrz na siebie jak ty wyglądasz. Kto chciałby się z tobą umówić? – zaczęli się śmiać.  
- A…ale ja myślałam… – łzy popłynęły mi z oka, uciekłam od nich i wybiegłam przed szkołę. Moja przyjaciółka pobiegła za mną.  
Usiadłam na ławce przed szkołą i zaczęłam płakać. Beata usiadła obok mnie i spytała :  
- Co się stało?  
- Właśnie dowiedziałam się, że to co Mateusz wczoraj ze mną i że to wszystko, to była jedna wielka ściema. Założył się z kolegami o piwo. Rozumiesz o piwo?  
W tej chwili świat mi się zawalił. Czułam się tak strasznie oszukana. Nienawidziłam go, a równocześnie tak go kochałam. Myślałam, dlaczego on mi to zrobił? Czy ranienie drugiej osoby jest warte jednego piwa? Przecież wszystko wczoraj tak idealnie wyglądało. A może za idealnie – pomyślałam.  
- Chodź Kasia, właśnie był dzwonek na lekcje. No chodź kochana, może przestaniesz o tym myśleć. – przytuliła mnie i zabrała do szkoły.  
Poszłam z nią, ale i tak przez wszystkie lekcje nie mogłam się skupić na nauce. Ciągle myślałam o tym, jak on mógł mi coś takiego zrobić. Chciałam go zapytać o to, ale nie miałam odwagi. Nie chciałam usłyszeć od niego tego, co usłyszałam od jego kolegów.  
Lekcje się skończyły. Kiedy wychodziłam ze szkoły, zobaczyłam go nie stojącego z kolegami, ale widocznie na kogoś czekającego. Kiedy mnie zobaczył zaczął się zbliżać w moją stronę. Podszedł do mnie.  
- Muszę ci coś powiedzieć. – powiedział patrząc mi w oczy.  
- Tak wiem, to wszystko to była ściema. Wiem, że założyłeś się z kolegami. – powiedziałam i pobiegłam do autobusu.  
- Ale to nie tak, zaczekaj. – krzyknął, kiedy już wsiadałam, ale nie chciałam tego słuchać co chciał mi powiedzieć.  
Autobus odjechał, całą drogę płakałam w autobusie. Do domu również weszłam zapłakana, ale mama nawet nie zauważyła, że wróciłam do domu. Rozmawiała przez telefon z Jarkiem i była widocznie strasznie wesoła i zajęta. Weszłam do pokoju i płakałam. Nie miałam nawet ochoty zrobić zadania, ani nawet na nic słodkiego – mimo, że kochałam słodycze. Całe popołudnie Mateusz do mnie dzwonił, ale nie odbierałam. Wszystkie smsy, które od niego dostawałam – usuwałam, nie odczytując żadnego z nich. Byłam załamana. Zasnęłam.